-Oczywiście.-uśmiechnąłem się demonicznie
-Powodzenia-pozdrowiła mnie zimno i odeszła. Po godzinie przyniosłem jej łeb sporego smoka. Bardzo sporego smoka.
-Jestem pod wrażeniem...-mruknęła-Nazywam się Dlamanna
-Jam jest Ismael, Mademoiselle.-pocałowałem ją w rękę jak na dobrze wychowanego człowie...ekhem demona przystało. Uśmiechnęła się dumnie.
<Dlamanna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz