piątek, 1 lutego 2013
Od Alienory
Cienkie promyki słońca prześwitują przez korony drzew i padają na wydeptaną ścieżkę.W oddali słuchać stukot kopyt i śmiech.Zaraz potem zza zakrętu dróżki wyłania się postać jeźdźca i rumaka.Roześmiana dziewczyna pędzi na rżącym wesoło pegazie.Jej oddech jest doskonale dopasowy do bicia serca konia.Idealnie.Jej białe włosy falują na wietrze,a odbijające sie od nich promienie słońca nadają im srebrzystego blasku.Jasnozielone oczy śmieją się,a w nich błyszczą figlarnie iskierki szczęścia.Krwistoczerwone usta rozchylone są lekko,a ich kąciki uniesione w górę.Blada cera odcina się na zieleni lasu.
Rumak pędzi w szalonym galopie kulcząc między drzewami.Na grzbiecie ma siodło,wyszywane złotymi linami z Umanity.Także uzda połyskuje złotem.Rozwiana grzywa plącze się wokół uszu rumaka,ale to chyba mu nie przeszkadza.
-Szybciej,szybciej!-śmieje się dziewczyna,a koń mknie jak strzała.W końcu dojeżdżają do osławionego zamku w Herbames.Wjeżdżają na dziedziniec.
-Prry,koniku,prrry.-białowłosa odchyla się do tyłu i ściąga wodze.Rumak zatrzymuje się posłusznie.Dziewczyna wyjmuje stopy ze strzemion i zeskakuje zręcznie z konia.
-Dobry Forest.-chwali konia i klepie go w szyje.Grzebie przez chwilę w kieszonce a potem wyjmuje dwie kostki cukru i podaje je pegazowi.Koń zjada je ze smakiem,a w tym czasie dziewczyna zdejmuje wodze z szyli konia i prowadzi go do stajni.
-Wiesz,czasem mam wrażnie że za bardzo cie rozpieszczam.-mówi białowłosa,a koń rży przecząco.W boksie Forest dostaje jedzenie i wodę oraz kilka marchewek,a siodło już nie ciąży mu na grzbiecie.Rozsiodłany pegaz kładzie się w boksie i przeżuwa z lubością siano.Dziweczyna zamyka bosk i idzie w stronę drzwi wejściowych pałacu.Otwiera je z niejakim trudem,po czym zamyka dokładnie za sobą.Już od progu wita ją służba.
-Coś podać,królowo Alienoro?-pyta się z uśmiechem siwy,podstarzały lokaj.
-Nie,dziękuje Teodorze.-mówi dziewczyna i rusza długim korytarzem wyłożonym czerwonym dywanem.Ze sklepienia pałacu zwieszają się brylantowe żyrandole,rozsiewające dookoła złote błyski.Marmurowe ściany pokryte są licznymi malunkami nieba.Podłoga wyłożona jest z kolorowych kafelków.Pałac od środka sprawia miłe wrażenie.Alienora wchodzi szybko na schodki po prawej stronie,przeskakując po dwa stopnie na raz.Naciska klamkę i otwiera drzwi.Zalewa ją zieleń.Zieleń jej pokoju.Dziewczyna staje na progu,gdy nagle słyszy miauczenie,które dobiega zza okna.Alienora szybko podbiega do okna i wpuszcza do środka kruczoczarną kocicę,która rzuca jej spojrzenie pełne wyrzutu.
-Przepraszam,Klementyno!-woła dziewczyna.Kocica wskakuje na jej kolana i mruczy,jakby chciała powiedzieć :"Łaskawie ci wybaczam!".Alienora głaszcze kotkę i sięga po swoją ulubioną książkę "Jak zgłębić tajniki Magii?".Zagłebia się w lekturze i zapomina o całym świecie...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz