Szłam z trudem, zakuta w kajdany. Obok mnie stępowała moja klacz prowadzona przez któregoś z żołnierzy.
-Gdzie idziemy?-mruknęłam
-Do Oenaru.-odparł chłodno. ''Sprzedadzą nas. Sprzedadzą mnie. Jestem aniołem, pójdę za dużą ilość pieniędzy''-pomyślałam i zmarszczyłam brwi. Zewsząd słyszalne były jęki pospieszanych niewolników. Centaury, orki, anioły, elfy, kotołaki, nieumarli, wampiry, dosłownie wszyscy. Dorośli i dzieci, kobiety i mężczyźni. Ogrom tej wojny i jej skutki są potworne. Westchnęłam ciężko. Moje rodzeństwo nie żyło. Tylko Jasper się ostał bo nie było go wtedy w domu. Jasper jest elfem leśnym. Cała nasza rodzina była elfami leśnymi oprócz mnie. Dziwny przypadek, no cóż. Kątem oka zauważyłam, że strażnicy nie patrzą a Windy nikt nie trzyma. Niewiele myśląc zdjęłam z siebie łańcuchy telekinezą i wskoczyłam na konia. Gonili mnie lecz zdążyłam uciec. Z oddali zobaczyłam jakichś ludzi i królestwo. Gdzie jestem? Co teraz? Postanowiłam podejść do jednej z postaci.
-Przepraszam, wiesz może co to za miejsce?-spytałam chłopaka. Odwrócił się do mnie.
-Jasper...?
<Jasper?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz