niedziela, 3 lutego 2013

Od Neselle

-Ah, szkoda gadać-westchnęłam-mozolna, długa droga...
-Spokojnie, możesz opowiadać-nalegała Grace-Mam czas
-Zepchnęłam z tronu mego wuja i sama stałam się królową.
-Ale dlaczego to zrobiłaś?
-Rządził bardzo niesprawiedliwie. Zero demokracji. Nikt nie mógł mu zaszkodzić oprócz dziedziczkk tronu czyli mnie. A ty?-zapytałam przyglądając się dziewczynie
-Co ja?
-Jak zostałaś królową
-Podobnie jak ty, chociaż jednak inaczej. Mój ojciec również rządził despotyczną władzą. Starszyzna zdecydowała, bym to ja objęła tron i odbudowała zniszczenia poczynione przez ojca.
Pokiwałam głową.
-I jak podoba ci się twoje obecne stanowisko?
-Szczerze powiedziawszy wolałabym być księżniczką jak dawniej-zaśmiała się Grace-Na początku było trudno. Teraz się tak jakby przyzwyczaiłam. Teraz to już normalność...
Nagle usłyszałyśmy czyjeś rżenie.
-To Imperial!-krzyknęła Grace-Muszę iść-uśmiechnęła się-Do zobaczenia!
-Do zobaczenia-odparłam
Rozejrzałam się dookoła. Podeszłam do rzeki i przejrzałam się w przejrzystej wodzie. Królowej Tenebris jeszcze nie było.
-Prawie zawsze się spóźnia-mruknęłam
Nagle poczułam zalewającą mnie wodę i po chwili byłam cała mokra. I zła. Kiedy mogłam cokolwiek zobaczyć zaczęłam rozglądać się za sprawcą. Dostrzegłam dziewczynę.
 - Strasznie... cię... przepraszam!-śmiała się dziewczyna
Przewróciłam oczami. Odetchnęłam głęboko.
- Jeszcze raz cię przepraszam. Ale teraz na poważnie... Wody, jak widzisz, ubywa. Bardzo się martwię, bo jeśli tak dalej pójdzie będę musiała ewakuować się z Pacyfiku...-mówiła Allamaris
-Z tą sprawą wartałoby poczekać aż przyjedzie Dlamanna- powiedziałam
Allamaris pokiwała głową. W tym momencie doszły pozostałe dziewczyny. Grace i Alienora.  Przez chwilę stałyśmy zniecierpliwione. Aż do momentu, gdy Alienora zobaczyła coś na niebie.
-To...gołębie...-stwierdziła Allamaris
-Ciekawe co tutaj robią...
-Czekajcie!-zawołała Alienora-Mają coś przyczepione. Paczcie, to kartka!
Każda z nas zaczęła czytać treść listu.
-Czyli czeka nas spacerek do Tenebris-Allamaris nie wydawała się zadowolona czekającą nas przejażdżką
Ja, Grace i Alienora szybko wskoczyłyśmy na konie.
-Chodź. To wcale nie tak daleko!-zawołała Grace
Allamaris niechętnie wskoczyła na konia. Jechałyśmy całkiem długo, jednak drogę umilałyśmy sobie rozmową. Chociaż jeden plus podróży. Przynajmniej poznamy się lepiej... . Z zamyśleń wyrwał mnie dziwny odgłos.
-Chyba dotarłyśmy na miejsce-powiedziała Alienora
-To chyba...demony-wzdrygnęła się Allamaris-Okropieństwo!
-Okropieństwo czy nie, Dlamanna nas zaprosiła więc musimy tam iść-stwierdziłam
Razem przekroczyłyśmy bramę. Jednak zanim to zrobiłyśmy była mała potyczka ze strażnikami. Widocznie Dlamanna nie poinformowała ich o naszej wizycie... . Na powitanie wyszła nam dziewczyna z kruczoczarnymi włosami.
-Widzę, że jednak przyjechałyście-uśmiechnęła się dziwnie-Mam nadzieję, że strażnicy nie zrobili wam krzywdy?
-Nie. Żyjemy jak widać-odparła Alllamaris
-Widzę...-mruknęła Dlamanna-Chodźcie. Mamy ważną sprawę do omówienia. I przepraszam, że nie przyjechałam na zebranie. Odbędzie się ono tutaj...

<Dziewczyny?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz