sobota, 9 lutego 2013
Od Ismael'a
Pogłaskałem gryfa po piórach.
-Musisz się zająć jego tresurą.-powiedziałem.
-Skąd wiesz, że gryfy się tresuje?-spytała
-U mnie w Salem jest dużo gryfów aczkolwiek małych. Nie występują tam duże gryfy ale małe są bardzo pospolite.-wyjaśniłem
-Czyli łapałeś gryfy wcześniej?-spojrzała na mnie
-Pewnie.-odparłem. Spojrzałem w jej oczy koloru szkarłatnej czerwieni. Uśmiechnąłem się.
<Dlamanna? *0*>
Od Dlamanny
- Cudny! - zachwyciłam się. - Nie zamierzasz go zjeść, prawda?
Słyszałam, że w odległych krainach niektórzy jedzą gryfy. Jak można upiec takie piękne stworzenie!
- Oczywiście, że nie - zaśmiał się cicho.
- Chyba w Tenebris jest o wiele więcej stworzeń niż myślałam. Chyba trzeba objąć gryfy ochroną.
- Ale chodzi o tylko o zabijanie, czy o zabijanie i polowanie? - zapytał Ismael.
- O zabijanie i torturowanie. Mało kto szanuje zwierzęta w Tenebris - westchnęłam.
Gryf usiadł mi na ramieniu. Pogłaskałam łagodnie jego pióra, aby go nie spłoszyć.
Siedział ufnie wpatrując się mądrymi, pięknymi oczami w Ismaela. Poleciał szybko na jego ramię.
- Chyba cię lubi - uśmiechnęłam się.
<Ismael? Dlamannie już się pomysły kończą XDDDDDDDDDDDD>
Słyszałam, że w odległych krainach niektórzy jedzą gryfy. Jak można upiec takie piękne stworzenie!
- Oczywiście, że nie - zaśmiał się cicho.
- Chyba w Tenebris jest o wiele więcej stworzeń niż myślałam. Chyba trzeba objąć gryfy ochroną.
- Ale chodzi o tylko o zabijanie, czy o zabijanie i polowanie? - zapytał Ismael.
- O zabijanie i torturowanie. Mało kto szanuje zwierzęta w Tenebris - westchnęłam.
Gryf usiadł mi na ramieniu. Pogłaskałam łagodnie jego pióra, aby go nie spłoszyć.
Siedział ufnie wpatrując się mądrymi, pięknymi oczami w Ismaela. Poleciał szybko na jego ramię.
- Chyba cię lubi - uśmiechnęłam się.
<Ismael? Dlamannie już się pomysły kończą XDDDDDDDDDDDD>
Od Ismael'a
Westchnąłem ciężko i odwróciłem się do strony przeciwnej z której jechaliśmy. Dałem klaczy łydkę. Ruszyła wolnym kłusem.
-Gdzie jedziesz?!-krzyknęła Dlamanna i dołączyła do mnie
-Polować na gryfy.-odparłem nie patrząc na nią
-Tu nie ma gryfów.-prychnęła
-Owszem są. Czytałem.-mruknąłem. Do moich uszu dobiegł hałas.
-Zejdź z konia i połóż się na ziemi. Nie ruszaj się i nie odzywaj.-rozkazałem. Z niechęcią co prawda ale wykonała zadanie.
-Po co była ta cała akcja?-burknęła
-Gryf. Tam-wskazałem palcem. Źrenice jej się rozszerzyły.
-Jaki piękny...-zachwyciła się.
-Zostań tutaj.-powiedziałem i wziąłem z siodła swoje strzałki usypiające a także klatkę.
-Zrobisz mu krzywdę!-syknęła
-Nie zrobię.-zapewniłem ją. Udało mi się trafić gryfa. Włożyłem go delikatnie do klatki. Gdy dojechaliśmy do pałacu, wszedłem razem z Dlamanną do jednej z komnat. Wyglądała jak obserwatorium. Dach miał kulisty kształt i był ze szkła. Wyjąłem gryfa z klatki i położyłem na ziemi. Po chwili się obudził.
-Piękny nie?-spojrzałem na Dlamannę
<Dlamanna?>
piątek, 8 lutego 2013
Od Dlamanny
- Więc jestem pierwsza - powiedziałam bez emocji. - Tylko nie myśl sobie, że to był dowód miłości. Lubię cię. Chcesz może czegoś? Więc, nie będę czekać i powiem co myślę. Jeśli nawet kiedyś się w kimś zakocham, nie będę mogła z nim być. Tutaj małżeństwa są aranżowane. Ale, po co ja gadam. To był dowód sympatii, a poza tym - kocham konie.
Spojrzałam na niego niepewnie.
- Wyraz sympatii? Nie jestem obyty na razie ze zwyczajami Tenebris, ale niech będzie.
Uśmiechnął się niepewnie.
- Więc mogę już jechać? - zapytałam.
<Ismael? *.*>
Spojrzałam na niego niepewnie.
- Wyraz sympatii? Nie jestem obyty na razie ze zwyczajami Tenebris, ale niech będzie.
Uśmiechnął się niepewnie.
- Więc mogę już jechać? - zapytałam.
<Ismael? *.*>
Nowy członek - Lithium
Imię
Lithium
Płeć
Kobieta
Wiek
19 lat
Data urodzin
Duz 1407
Rasa
Upadły anioł
Posada
Medyk
Umiejętność
Nekromantka
Wierzchowiec
Wierzchowiec
Imię: Midnight
Płeć: Klacz
Rasa: Koń VooDoo
Broń
Widoczny na obrazku postaci.
Rodzaj: Miecz
Nazwa: Tenebris
Moce
Czytanie w myślach, panowanie nad ogniem i mrokiem, podróżowanie w czasie, moce medium, jej niektóre rany szybko się goją
Cechy charakteru
Lithium jest raczej spokojną i tajemniczą osobą trzymającą się gdzieś z boku. Odwaga, spryt, waleczność i zwinność czynią z niej w walce dobrego przeciwnika. Potrafi być bezlitosna i okrutna.
Historia
Historia Lithium nie jest może usłana różami..Jest ona córką zmarłego już strażnika i wojownika. Matka jej była szamanką i nauczyła jej kilku rzeczy. Miała ona dwie siostry i brata, lecz z całej jej rodziny przeżyła tylko ona i jej siostra i bart. Każdy z nich poszedł w swoją stronę.Przez całe życie miała u swojego boku miecz i nie wahała się zabijać tych, którzy stanęli jej na drodze.
Login na Howrse
Sandra25
E-mail
glaris5@wp.pl
Monoceros
80 mon
Dopisek
Miło, że ukradłaś mi nazwę Tenebris -.-
środa, 6 lutego 2013
Od Jasper'a C.D Cirilli
Spojrzałem na dziewczynę.
- Cirilli...? - Szepnąłem. Rzuciła się na mnie. Zaczęła szlochać. Przytuliła mnie.
- Żyjesz? - Zapytałem zaskoczony. Skinęła głową. Znów mnie przytuliła.
<Cirilli?>
wtorek, 5 lutego 2013
Od Alienory
-Dobrze więc,niech tak się stanie.-powiedziałam,skinęłam mu głową na pożegnanie i odeszłam,znowu z nosem w książce.
poniedziałek, 4 lutego 2013
Od Jasper'a C.D Alieonory
- Przepraszam... - Skłoniłem się lekko.
- Nic się nie stało. - Dziewczyna uśmiechnęła się ciepło.
- Czy znalazło by się dla mnie miejsce w twoim Królestwie? - Spytałem z nadzieją.
- Jasne. - Uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Co mógłbym robić?
- Co chcesz, tylko żeby to było pożyteczne.
- Mogę hodować zwierzęta. - Alieonora skinęła głową.
<Alieonora?>
Nowy członek - Thevala
Jako syrena:
Na powierzchni:
Na powierzchni:
Imię
Thevala
Płeć
Kobieta
Wiek
20 lat
Data urodzin
Ral 1406
Rasa
Syrena
Posada
Kapłanka
Umiejętność
Druidka
Wierzchowiec
Wierzchowiec
Pod wodą:
Na powierzchni:
Imię: Submarine
Płeć: Ogier
Rasa: Koń wodny
Broń
Brak na razie
Moce
Żywioł wody i ziemi, niewidzialność uleczanie, czytanie w myślach i wspomnieniach, wizje przyszłości
Cechy charakteru
Pomocna, przyjacielska, skromna, nieśmiała, towarzyska, czarująca
Historia
Thevala jest syreną od urodzenia. Od czasu wojny tuła się po morzach i oceanach. Jej najbliższa rodzina nie żyje.
Login na Howrse
looney111
E-mail
looney99@wp.pl
Monoceros
80 mon
niedziela, 3 lutego 2013
Nowy członek-Nathan
Imię
Nathan
Płeć
Mężczyzna
Wiek
22 lata
Data urodzin
Ral 1404
Rasa
Anioł
Posada
Straż Królewska
Umiejętność
Wojownik
Wierzchowiec
Imię:Kingsley
Płeć:Ogier
Rasa:Koń Bojowy
Broń
Nazwa: Czaszkołam
Rodzaj: Miecz
Moce
Siła Perswazji,Moce Wojownicze
Cechy charakteru
Otwarty,miły i uczynny.Nathan lubi towarzystwo innych i dobrze czuje się wśród innych.Odważny,lojalny i wierny,to tylko parę cech z morza jego zalet.Jest zawsze wesoły i uśmiechnięty.
Historia
Chyba najnudniejsza z możliwych.Jego ojciec był elfem,matka demonem,ale prababka aniołem i po niej właśniej takowym się stał.Kiedy skończył 17 lat udał się do Oenarr'u...i tam pozostał.
Login na Howrse
Depresja.
Już znany,raz podawałam
Monoceros
80 mon
Od Ismael'a
Wskoczyłem na klacz i dogoniłem Dlamannę.
-Nie musiałaś uciekać.-powiedziałem znienacka. Lekko się wystraszyła.
-Musiałam. Etykieta zakazuje mi takich zachowań.-wyjaśniła, nie patrząc na mnie.
-Zasady są po to aby je łamać hmm?-wyjechałem przed nią, tym samym blokując jej drogę. Zrobiła się lekko czerwona.
-Szczerze mówiąc to nikt mnie w życiu nigdy w policzek nie pocałował.-zaśmiałem się, dotykając miejsca w które mnie pocałowała.
<Dlamanna?>
Od Dlamanny
Obejrzałam konia. Był bardzo piękny i niewątpliwie rasowy, mimo dzikiego pochodzenia.
- No cóż, jeśli jest tak pojętny jak piękny, wezmę go. Tenebra jest już stara... A on wygląda na trzy razy młodszego. Dziękuję.
Uśmiechnęłam się patrząc mu w oczy. Właściwie ładne ma te oczy.
Chwyciłam konia za linkę i pogłaskałam go po policzku.
- Chcesz za niego zapłaty? - zapytałam.
- Nie, to prezent. Skoro pochodzi z Tenebris, jest Twój.
Chciałam go jakoś wynagrodzić, ale skoro nie chce pieniędzy...
Pocałowałam go w policzek i błyskawicznie ruszyłam z galopu.
Może popełniłam największy błąd swego życia, a może otworzyłam sobie nową drogę. Nie chciałam widzieć jego reakcji, bo w końcu ta przeklęta etykieta...
- No cóż, jeśli jest tak pojętny jak piękny, wezmę go. Tenebra jest już stara... A on wygląda na trzy razy młodszego. Dziękuję.
Uśmiechnęłam się patrząc mu w oczy. Właściwie ładne ma te oczy.
Chwyciłam konia za linkę i pogłaskałam go po policzku.
- Chcesz za niego zapłaty? - zapytałam.
- Nie, to prezent. Skoro pochodzi z Tenebris, jest Twój.
Chciałam go jakoś wynagrodzić, ale skoro nie chce pieniędzy...
Pocałowałam go w policzek i błyskawicznie ruszyłam z galopu.
Może popełniłam największy błąd swego życia, a może otworzyłam sobie nową drogę. Nie chciałam widzieć jego reakcji, bo w końcu ta przeklęta etykieta...
Od Alienory
Zaczytana usiadłam na schodkach prowadzących do pałacu.Przeniosłam się już w odległy świat i zatopiłam w lekturze.Nic więc dziwnego że podskoczyłam na dźwięk nieznanego mi głosu.
-Witam.-powiedział ktoś.Podniosłam głowę.Przede mną stał elf.
-Cześć.-odparłam zakłopotana.Wstałam i podałam rękę nieznajomemu.
-Alienora.-uśmiechnęłam się.
-Jasper.Wiesz,gdzie jest Pani tego Królestwa?-zapytał.
-Nooo,tak się składa,że przed nią stoisz.-powiedziałam.Rzeczywiście,na królową to ja nie wyglądałam.Włosy rozpuszczone,w nieładzie.Zwykłe buty do kolana,szata cała w piachu po wielogodzinnych przejażdżkach z Forest'em,które tak kocham.Pod nią bluzka sięgająca do pępka i dżinsy.Na rękach ochraniacze a przez ramię przewieszony łuk.Zwykła dziewczyna z miasta,łatwo mnie z nią pomylić.Nie miałam mu za złe,że to zrobił.
<Jasper?>
Od Ismaela
Dlamanna była nawet miła jak na wampirzycę. Nie miałem specjalnie co robić więc wybrałem się na polowanie. Osiodłałem swoją klacz i ruszyłem przed siebie. Tereny były naprawdę piękne, jakby nikt od lat się tutaj nie zapuszczał. Udało mi się zabić rosłego jelenia. Dumny ze swojej zdobyczy, już miałem zmierzać z powrotem do miasta gdy Body Electric się spłoszyła. Czasami naprawdę zadziwia mnie ''szósty zmysł'' tego konia.
Zeskoczyłem z klaczy. Moim oczom ukazało się spore stadko dzikich koni.
-Nie wiedziałem, że mieszka tu cokolwiek prócz jeleni, a tu proszę.-uśmiechnąłem się do siebie. Nagle w oczy rzucił mi się piękny, kary ogier który wyłonił się zza drzewa. Chwyciłem linę którą trzymałem przy siodle i podszedłem do konia. Udało mi się go złapać.
Postanowiłem dać go Dlamannie. Podjechałem pod jej pałac, przywiązałem konie do drewnianego pala po czym wszedłem do środka.
-Witaj Dlamanno-przywitałem ją
-Witaj Ismaelu-uśmiechnęła się chłodno
-Złapałem na terenie twojego królestwa dzikiego konia i chcę Ci go przekazać. Może zechcesz go zobaczyć?
<Dlamanna?>
Od Cirilli
Szłam z trudem, zakuta w kajdany. Obok mnie stępowała moja klacz prowadzona przez któregoś z żołnierzy.
-Gdzie idziemy?-mruknęłam
-Do Oenaru.-odparł chłodno. ''Sprzedadzą nas. Sprzedadzą mnie. Jestem aniołem, pójdę za dużą ilość pieniędzy''-pomyślałam i zmarszczyłam brwi. Zewsząd słyszalne były jęki pospieszanych niewolników. Centaury, orki, anioły, elfy, kotołaki, nieumarli, wampiry, dosłownie wszyscy. Dorośli i dzieci, kobiety i mężczyźni. Ogrom tej wojny i jej skutki są potworne. Westchnęłam ciężko. Moje rodzeństwo nie żyło. Tylko Jasper się ostał bo nie było go wtedy w domu. Jasper jest elfem leśnym. Cała nasza rodzina była elfami leśnymi oprócz mnie. Dziwny przypadek, no cóż. Kątem oka zauważyłam, że strażnicy nie patrzą a Windy nikt nie trzyma. Niewiele myśląc zdjęłam z siebie łańcuchy telekinezą i wskoczyłam na konia. Gonili mnie lecz zdążyłam uciec. Z oddali zobaczyłam jakichś ludzi i królestwo. Gdzie jestem? Co teraz? Postanowiłam podejść do jednej z postaci.
-Przepraszam, wiesz może co to za miejsce?-spytałam chłopaka. Odwrócił się do mnie.
-Jasper...?
<Jasper?>
Od Dlamanny
Nabrałam powietrza w płuca i szybko je wypuściłam.
- Bo... Ja odkryłam coś bardzo ważnego. Coś, co zniszczy zło z Tenebris. Czy planujecie kiedyś mieć dzieci? Bo przepowiednia, którą odkryłam dotyczy dzieci.
- Może kiedyś - mruknęła Allamaris.
- No i właśnie nasze dzieci miałby być wybrańcami. Oni mają zniszczyć zło - przełknęłam nerwowo ślinę.
Nie wiem, po co im to mówię. Powinnam po cichu zabić te dzieci zaraz po urodzeniu. Ale myśl, że własne dziecko może mnie kiedyś zdradzić, napawała mnie smutkiem.
- Czyli twoje własne dziecko ma cię zdradzić?! Dziecko Ciemności?! - krzyknęła Neselle.
Kiwnęłam głową próbując zachować spokój.
- Sama nie wiem, po co wam to mówię. Mogłabym zrobić wiele, żebyście wcale nie miały dzieci, albo zabić je po urodzeniu. W każdym razie... Co zamierzacie zrobić?
Pewnie mnie okłamią. Muszę już zacząć szkolić wojowników.
- Bo... Ja odkryłam coś bardzo ważnego. Coś, co zniszczy zło z Tenebris. Czy planujecie kiedyś mieć dzieci? Bo przepowiednia, którą odkryłam dotyczy dzieci.
- Może kiedyś - mruknęła Allamaris.
- No i właśnie nasze dzieci miałby być wybrańcami. Oni mają zniszczyć zło - przełknęłam nerwowo ślinę.
Nie wiem, po co im to mówię. Powinnam po cichu zabić te dzieci zaraz po urodzeniu. Ale myśl, że własne dziecko może mnie kiedyś zdradzić, napawała mnie smutkiem.
- Czyli twoje własne dziecko ma cię zdradzić?! Dziecko Ciemności?! - krzyknęła Neselle.
Kiwnęłam głową próbując zachować spokój.
- Sama nie wiem, po co wam to mówię. Mogłabym zrobić wiele, żebyście wcale nie miały dzieci, albo zabić je po urodzeniu. W każdym razie... Co zamierzacie zrobić?
Pewnie mnie okłamią. Muszę już zacząć szkolić wojowników.
Od Neselle
-Ah, szkoda gadać-westchnęłam-mozolna, długa droga...
-Spokojnie, możesz opowiadać-nalegała Grace-Mam czas
-Zepchnęłam z tronu mego wuja i sama stałam się królową.
-Ale dlaczego to zrobiłaś?
-Rządził bardzo niesprawiedliwie. Zero demokracji. Nikt nie mógł mu zaszkodzić oprócz dziedziczkk tronu czyli mnie. A ty?-zapytałam przyglądając się dziewczynie
-Co ja?
-Jak zostałaś królową
-Podobnie jak ty, chociaż jednak inaczej. Mój ojciec również rządził despotyczną władzą. Starszyzna zdecydowała, bym to ja objęła tron i odbudowała zniszczenia poczynione przez ojca.
Pokiwałam głową.
-I jak podoba ci się twoje obecne stanowisko?
-Szczerze powiedziawszy wolałabym być księżniczką jak dawniej-zaśmiała się Grace-Na początku było trudno. Teraz się tak jakby przyzwyczaiłam. Teraz to już normalność...
Nagle usłyszałyśmy czyjeś rżenie.
-To Imperial!-krzyknęła Grace-Muszę iść-uśmiechnęła się-Do zobaczenia!
-Do zobaczenia-odparłam
Rozejrzałam się dookoła. Podeszłam do rzeki i przejrzałam się w przejrzystej wodzie. Królowej Tenebris jeszcze nie było.
-Prawie zawsze się spóźnia-mruknęłam
Nagle poczułam zalewającą mnie wodę i po chwili byłam cała mokra. I zła. Kiedy mogłam cokolwiek zobaczyć zaczęłam rozglądać się za sprawcą. Dostrzegłam dziewczynę.
- Strasznie... cię... przepraszam!-śmiała się dziewczyna
Przewróciłam oczami. Odetchnęłam głęboko.
- Jeszcze raz cię przepraszam. Ale teraz na poważnie... Wody, jak widzisz, ubywa. Bardzo się martwię, bo jeśli tak dalej pójdzie będę musiała ewakuować się z Pacyfiku...-mówiła Allamaris
-Z tą sprawą wartałoby poczekać aż przyjedzie Dlamanna- powiedziałam
Allamaris pokiwała głową. W tym momencie doszły pozostałe dziewczyny. Grace i Alienora. Przez chwilę stałyśmy zniecierpliwione. Aż do momentu, gdy Alienora zobaczyła coś na niebie.
-To...gołębie...-stwierdziła Allamaris
-Ciekawe co tutaj robią...
-Czekajcie!-zawołała Alienora-Mają coś przyczepione. Paczcie, to kartka!
Każda z nas zaczęła czytać treść listu.
-Czyli czeka nas spacerek do Tenebris-Allamaris nie wydawała się zadowolona czekającą nas przejażdżką
Ja, Grace i Alienora szybko wskoczyłyśmy na konie.
-Chodź. To wcale nie tak daleko!-zawołała Grace
Allamaris niechętnie wskoczyła na konia. Jechałyśmy całkiem długo, jednak drogę umilałyśmy sobie rozmową. Chociaż jeden plus podróży. Przynajmniej poznamy się lepiej... . Z zamyśleń wyrwał mnie dziwny odgłos.
-Chyba dotarłyśmy na miejsce-powiedziała Alienora
-To chyba...demony-wzdrygnęła się Allamaris-Okropieństwo!
-Okropieństwo czy nie, Dlamanna nas zaprosiła więc musimy tam iść-stwierdziłam
Razem przekroczyłyśmy bramę. Jednak zanim to zrobiłyśmy była mała potyczka ze strażnikami. Widocznie Dlamanna nie poinformowała ich o naszej wizycie... . Na powitanie wyszła nam dziewczyna z kruczoczarnymi włosami.
-Widzę, że jednak przyjechałyście-uśmiechnęła się dziwnie-Mam nadzieję, że strażnicy nie zrobili wam krzywdy?
-Nie. Żyjemy jak widać-odparła Alllamaris
-Widzę...-mruknęła Dlamanna-Chodźcie. Mamy ważną sprawę do omówienia. I przepraszam, że nie przyjechałam na zebranie. Odbędzie się ono tutaj...
<Dziewczyny?>
-Spokojnie, możesz opowiadać-nalegała Grace-Mam czas
-Zepchnęłam z tronu mego wuja i sama stałam się królową.
-Ale dlaczego to zrobiłaś?
-Rządził bardzo niesprawiedliwie. Zero demokracji. Nikt nie mógł mu zaszkodzić oprócz dziedziczkk tronu czyli mnie. A ty?-zapytałam przyglądając się dziewczynie
-Co ja?
-Jak zostałaś królową
-Podobnie jak ty, chociaż jednak inaczej. Mój ojciec również rządził despotyczną władzą. Starszyzna zdecydowała, bym to ja objęła tron i odbudowała zniszczenia poczynione przez ojca.
Pokiwałam głową.
-I jak podoba ci się twoje obecne stanowisko?
-Szczerze powiedziawszy wolałabym być księżniczką jak dawniej-zaśmiała się Grace-Na początku było trudno. Teraz się tak jakby przyzwyczaiłam. Teraz to już normalność...
Nagle usłyszałyśmy czyjeś rżenie.
-To Imperial!-krzyknęła Grace-Muszę iść-uśmiechnęła się-Do zobaczenia!
-Do zobaczenia-odparłam
Rozejrzałam się dookoła. Podeszłam do rzeki i przejrzałam się w przejrzystej wodzie. Królowej Tenebris jeszcze nie było.
-Prawie zawsze się spóźnia-mruknęłam
Nagle poczułam zalewającą mnie wodę i po chwili byłam cała mokra. I zła. Kiedy mogłam cokolwiek zobaczyć zaczęłam rozglądać się za sprawcą. Dostrzegłam dziewczynę.
- Strasznie... cię... przepraszam!-śmiała się dziewczyna
Przewróciłam oczami. Odetchnęłam głęboko.
- Jeszcze raz cię przepraszam. Ale teraz na poważnie... Wody, jak widzisz, ubywa. Bardzo się martwię, bo jeśli tak dalej pójdzie będę musiała ewakuować się z Pacyfiku...-mówiła Allamaris
-Z tą sprawą wartałoby poczekać aż przyjedzie Dlamanna- powiedziałam
Allamaris pokiwała głową. W tym momencie doszły pozostałe dziewczyny. Grace i Alienora. Przez chwilę stałyśmy zniecierpliwione. Aż do momentu, gdy Alienora zobaczyła coś na niebie.
-To...gołębie...-stwierdziła Allamaris
-Ciekawe co tutaj robią...
-Czekajcie!-zawołała Alienora-Mają coś przyczepione. Paczcie, to kartka!
Każda z nas zaczęła czytać treść listu.
-Czyli czeka nas spacerek do Tenebris-Allamaris nie wydawała się zadowolona czekającą nas przejażdżką
Ja, Grace i Alienora szybko wskoczyłyśmy na konie.
-Chodź. To wcale nie tak daleko!-zawołała Grace
Allamaris niechętnie wskoczyła na konia. Jechałyśmy całkiem długo, jednak drogę umilałyśmy sobie rozmową. Chociaż jeden plus podróży. Przynajmniej poznamy się lepiej... . Z zamyśleń wyrwał mnie dziwny odgłos.
-Chyba dotarłyśmy na miejsce-powiedziała Alienora
-To chyba...demony-wzdrygnęła się Allamaris-Okropieństwo!
-Okropieństwo czy nie, Dlamanna nas zaprosiła więc musimy tam iść-stwierdziłam
Razem przekroczyłyśmy bramę. Jednak zanim to zrobiłyśmy była mała potyczka ze strażnikami. Widocznie Dlamanna nie poinformowała ich o naszej wizycie... . Na powitanie wyszła nam dziewczyna z kruczoczarnymi włosami.
-Widzę, że jednak przyjechałyście-uśmiechnęła się dziwnie-Mam nadzieję, że strażnicy nie zrobili wam krzywdy?
-Nie. Żyjemy jak widać-odparła Alllamaris
-Widzę...-mruknęła Dlamanna-Chodźcie. Mamy ważną sprawę do omówienia. I przepraszam, że nie przyjechałam na zebranie. Odbędzie się ono tutaj...
<Dziewczyny?>
Od Jasper'a
Galopowałem przez lasy. Promienie słoneczne nie sięgały mojej twarzy, wiatr lekko rozwiewał mi włosy. Time oddychał miarowo. Pogładziłem go. Nagle zatrzymał się gwałtownie "Gdzie teraz?". Patrzyłem na rozwidlenia, nie miałem pojęcia którędy jechać.
- Jedziemy w prawo! - Skierowałem konia w leśną ścieżkę. Zarżał donośnie. Znów zaczęliśmy pędzić jak dzicy. Uwielbiałem to, na mojej twarzy zagościł uśmiech.
Las zaczął się przerzedzać. Drzewa znikały, za to pojawiały się kwiaty. Wreszcie ujrzałem niebo, było piękne, błękitne. Przyśpieszyliśmy. Time zaczął się niepokoić.
Nagle naszym oczom ukazał się piękny zamek. Stał na pagórku obrośniętym przez drzewa. Dalej było widać jezioro i góry. Widok zapierał dech w piersiach. Uśmiechnąłem się do siebie.
- Mały, może tu znajdziemy dom? - Spytałem towarzysza. Zarżał podekscytowany. Na chwilę się zatrzymaliśmy. Podziwialiśmy widok. Szarpnąłem za lejce, Time ruszył. Nie jechaliśmy długo, po kilku godzinach staliśmy już przed zamkiem. Wzrokiem szukałem jakiejś istoty. Wreszcie zauważyłem. Na schodach siedziała kobieta o bladej cerze i długich jasnych włosach. Patrzyła w moją stronę, wydawała się być zaniepokojona. Podjechałem bliżej.
<Alienora?>
sobota, 2 lutego 2013
Od Grace
Dostałam list od Dlamany. Szczerze mówiąc nie ucieszyłam się na jego widok, nienawidzę podróżować, aczkolwiek od Umanity nie jest wcale tak daleko. Osiodłałam swojego konia. Dogoniłam dziewczyny, które zmierzały w kierunku królestwa.
- Czekajcie - Powiedziałam szybkim, po czym dokłusowałam do nich.
- Cześć Grace. - Powiedziała Nes.
- Cześć wam - Odparłam.
< Dokończcie, brak weny -.->
- Czekajcie - Powiedziałam szybkim, po czym dokłusowałam do nich.
- Cześć Grace. - Powiedziała Nes.
- Cześć wam - Odparłam.
< Dokończcie, brak weny -.->
Od Alienory
Stałam nad brzegiem z Allamaris i Neselle,kiedy przyleciały do nas niepoterze z listami w szponach.Wszystkie trzy wymieniłyśmy znaczące spojrzenia."Od Dlamanny..."pomyślałam.I miałam rację.Po przeczytaniu treści wsiadłyśmy na swoje rumak i wyryszyłyśmy do Tenebris.Czekała nas długa droga...
<Allamaris?Neselle?>
<Allamaris?Neselle?>
Nowy członek - Cirilla
Imię
Cirilla
Płeć
Kobieta
Wiek
19 lat
Data urodzin
Urd 1406
Rasa
Anioł
Posada
Hodowca zwierząt
Umiejętność
Treser/ka zwierząt
Wierzchowiec
Imię: Windy
Płeć: Klacz
Broń
Rodzaj: Miecz
Moce
Czytanie w myślach, żywioł wody i lodu, telepatia, telekineza, przywoływanie duchów i demonówCechy charakteru
Spokojna, opanowana, nieśmiała, skryta, tajemnicza, niedostępna, przyjazna, czuła, pomocna, oddana, wierna
Historia
Jej matka była zwykłą szwaczką a ojciec kowalem. Ma pięcioro rodzeństwa, jest najmłodsza. Miała szczęśliwe dzieciństwo lecz sielankę przerwała wojna. Przez handel niewolnikami trafiła aż tutaj.
Login na Howrse
looney111
looney99@wp.pl
Monoceros
80 mon
Od Dlamanny
- Do niczego nie będę cię zmuszać, Ismaelu. Nie każdy miał rodzinę jak z gobelinów i obrazów.
Kiwnął głową.
Zdecydowanie nie wyglądał na kogoś z chłopskiej rodziny, albo co gorsza, zbójnickiej.
- Pani, a twoja rodzina?
- Ojciec ciągle na wojnach, a z matką spotykałam się bardzo rzadko. Wychowały mnie opiekunki. Jak każdgo z królewskiego rodu... - westchnęłam.
- Chyba powinienem już iść, pani.
- Mój mi po prostu Dlamanna, Ismaelu. Bądź zdrów i odwiedź mnie w najbliższym czasie.
Dygnęłam przed Ismaelem, a on się ukłonił i wyszedł z pałacu.
Weszłam do swojej komnaty, wzięłam pięć kawałków pergaminu. Zamoczyłam pióro w atramencie i zaczęłam pisać.
"Droga Alienoro!
Odkryłam coś, o czym muszę Was wszystkie poinformować. Badałam stare księgi i zapiski wyroczni z Dawnych Lat. Przeliczając te teksty na liczby, odkryłam, coś, o czym nie mogę napisać w liście. Ta przepowiednia dotyczy całego Oenarru i podległych mu krain. Przekażę te wiadomości Grace, Neselle i Allamaris. Proszę, staw się w moim królestwie jak najszybciej, musimy to omówić wspólnie.
Pozdrawiam, Dlamanna"
Westchnęłam cicho i wysłałam listy podobnej treści do Neselle, Allamaris i Grace. Rozdałam je czterem gołębiom i ułożyłam się na miękkim łożu czekając na odpowiedzi.
<Któraś z was dokończy?>
Pozdrawiam, Dlamanna"
Westchnęłam cicho i wysłałam listy podobnej treści do Neselle, Allamaris i Grace. Rozdałam je czterem gołębiom i ułożyłam się na miękkim łożu czekając na odpowiedzi.
<Któraś z was dokończy?>
Od Alienory
-Oczywiście.-uśmiechnęłam się,a moje oczy jak zwykle przy uśmiechu zwęziły się do rozmiarów minimalnych szparek.
-A,gdzie mam mieszkać?-zapytała niepewnie dziewczyna.
-Na zamku.Ja mieszkam w pałacu,a poddani na zamku.-wyjaśniłam jej.
-No chyba że chcesz mieszkać w puszczy.-zaśmiałam się,a dziewczyna także z uśmiechem pokręciła głową.Już miałam odjechać na Foreście,kiedy o czymś sobie przypomniałam.
-To jest Jasper,dołączył niedawno.-powiedziałam,przedstawiając blądwłosego elfa.
-Cześć.-powiedział elf.
-Cześć.-odparła Priscilla.
-Pałac zawsze stoi dla wszystkich otworem i możecie go odwiedzać.-dodałam jeszcze.
-To wy się zapoznajcie,a ja jadę na przejażdżkę.-powiedziałam,a Forest wzbił się w powietrze.
-Miau.-usłyszałam nagle,a z mojej torby wychyliła się głowa Klementyny.
-Klementyna?!-zawołałam robią zdziwiona minę.
-Miau,miau.Miau.-odparła kotka,znowu chowając się w torbie.Pokręciłam tylko głową i zaśmiałam się.Po długim locie zatrzymałam się nad rzeką,żeby się napić.Ujrzałam tam dwie kobiety,rozprawiające żywo.
-Cześć!-pomachałam im ręką z daleka.Odpowiedziały uśmiechami.Zaraz do nich podbiegłam.
-O czym rozmawiacie?-zapytałam z charakterystycznym dla mnie uśmiechem.
<Allamaris?Neselle?>
Od Allamaris
"Gdzie ty idziesz, idę ja,
To co widzisz, widzę ja."
Pośród wielkiej puszczy nad oceanicznej (i nie tylko) rozciągała się ścieżka. Zazwyczaj ścieżka ta była cichuteńka, rzadko zakłócana falami Oceanu Spokojnego. Jednak dziś pędziła przez nią rudowłosa młoda dziewczyna na okazałym czarnym rumaku. Po wyrazie twarzy kobiety widać było, że bardzo jej śpieszno do punktu podróży - królestwa Herbamesu, gdzie odbywały się codwutygodniowe rady. Kobieta ma na imię Allamaris; jest ona królową Aqualosu, wielkiego podwodnego, drugiego co do wielkości królestwa. Nagle zatrzymała się.
- Equin, czy to niedaleko? Słyszę szum rzeki Oenarrskiej.
Koń schylił łeb w dół, po czym energicznie go podniósł. Najwyraźniej pytanie było skierowane do niego.
- Trzeba zobaczyć, czy tutaj zakręca. Najwyżej będziemy płynąć wprost do Alienory.
Zwierzę skręciło więc w stronę szumu wody, który z każdym uderzeniem nasilał się. Po krótkiej przeprawie przez busz dotarli do wody. Niestety, jej poziom spadł od ostatniej tutaj wycieczki, sądząc po wyrazie twarzy królowej.
- Equin, jesteś w stanie tutaj popłynąć? Woda ma zaledwie dwa i pół metra.
Koń skinął łbem. Na znak wskoczyli do wody i pomknęli szybko przez "płytką" wodę. Już po 10 minutach znaleźli się w królestwie Hebramesu. Nad kanałem (gdzie byli bohaterowie opowiadania) stała królowa Neselle. Najwyraźniej dojechała w porę na narady. Allamaris wyskoczyła na bruk (jak i Equin) i po krótkim osuszaniu jej ogon zmienił się w nogi, a zwierzę zmieniło się w czarnego ogiera. Dziewczyna otrzepała suknię i zaczęła się śmiać z wyrazu twarzy średnio mokrej królowej Oenarru.
- Strasznie... cię... przepraszam! - kobieta śmiała się do rozpuku. W końcu opanowała się i postanowiła pogadać o ważnym problemie Aqualosu sam na sam z najważniejszą dziewczyną w okręgu 5 królestw.
- Jeszcze raz cię przepraszam. Ale teraz na poważnie... Wody, jak widzisz, ubywa. Bardzo się martwię, bo jeśli tak dalej pójdzie będę musiała ewakuować się z Pacyfiku...
<Neselle?>
To co widzisz, widzę ja."
Pośród wielkiej puszczy nad oceanicznej (i nie tylko) rozciągała się ścieżka. Zazwyczaj ścieżka ta była cichuteńka, rzadko zakłócana falami Oceanu Spokojnego. Jednak dziś pędziła przez nią rudowłosa młoda dziewczyna na okazałym czarnym rumaku. Po wyrazie twarzy kobiety widać było, że bardzo jej śpieszno do punktu podróży - królestwa Herbamesu, gdzie odbywały się codwutygodniowe rady. Kobieta ma na imię Allamaris; jest ona królową Aqualosu, wielkiego podwodnego, drugiego co do wielkości królestwa. Nagle zatrzymała się.
- Equin, czy to niedaleko? Słyszę szum rzeki Oenarrskiej.
Koń schylił łeb w dół, po czym energicznie go podniósł. Najwyraźniej pytanie było skierowane do niego.
- Trzeba zobaczyć, czy tutaj zakręca. Najwyżej będziemy płynąć wprost do Alienory.
Zwierzę skręciło więc w stronę szumu wody, który z każdym uderzeniem nasilał się. Po krótkiej przeprawie przez busz dotarli do wody. Niestety, jej poziom spadł od ostatniej tutaj wycieczki, sądząc po wyrazie twarzy królowej.
- Equin, jesteś w stanie tutaj popłynąć? Woda ma zaledwie dwa i pół metra.
Koń skinął łbem. Na znak wskoczyli do wody i pomknęli szybko przez "płytką" wodę. Już po 10 minutach znaleźli się w królestwie Hebramesu. Nad kanałem (gdzie byli bohaterowie opowiadania) stała królowa Neselle. Najwyraźniej dojechała w porę na narady. Allamaris wyskoczyła na bruk (jak i Equin) i po krótkim osuszaniu jej ogon zmienił się w nogi, a zwierzę zmieniło się w czarnego ogiera. Dziewczyna otrzepała suknię i zaczęła się śmiać z wyrazu twarzy średnio mokrej królowej Oenarru.
- Strasznie... cię... przepraszam! - kobieta śmiała się do rozpuku. W końcu opanowała się i postanowiła pogadać o ważnym problemie Aqualosu sam na sam z najważniejszą dziewczyną w okręgu 5 królestw.
- Jeszcze raz cię przepraszam. Ale teraz na poważnie... Wody, jak widzisz, ubywa. Bardzo się martwię, bo jeśli tak dalej pójdzie będę musiała ewakuować się z Pacyfiku...
<Neselle?>
Od Grace
Siedziałam na swoim łóżku, kiedy słońce zaczęło świecić co raz mocniej. Wyszłam na zewnątrz zaczerpnąć powietrza. Podeszła do mnie Nes. Co prawda nie znamy się za dobrze, jednak wydaję się bardzo miła.
- Cześć Grace - Rzuciła dziewczyna w moim kierunku.
- Cześć Nes - Powiedziałam lekko niepewnie, gdyż nie byłam pewna imienia. Moja pamięć mnie nie zawiodła. Odetchnęłam głęboko i ruszyłam przed siebie.
- Czekaj, słyszałaś o nowych członkach ? - Zapytała anielica doganiając mnie.
- Nie, jednak mam nadzieję, że mi ich pokażesz - Uśmiechnęłam się. Nes przytaknęła głową. Szłyśmy przez mały lasek. Świeże powietrze pachniało kwiatami, które leżały u podłoża.
- Jak zostałaś królową ? - Zapytałam Anielicę.
< Nes?>
- Cześć Grace - Rzuciła dziewczyna w moim kierunku.
- Cześć Nes - Powiedziałam lekko niepewnie, gdyż nie byłam pewna imienia. Moja pamięć mnie nie zawiodła. Odetchnęłam głęboko i ruszyłam przed siebie.
- Czekaj, słyszałaś o nowych członkach ? - Zapytała anielica doganiając mnie.
- Nie, jednak mam nadzieję, że mi ich pokażesz - Uśmiechnęłam się. Nes przytaknęła głową. Szłyśmy przez mały lasek. Świeże powietrze pachniało kwiatami, które leżały u podłoża.
- Jak zostałaś królową ? - Zapytałam Anielicę.
< Nes?>
Od Ismael'a
-Przybywam z Salem, Pani.-odparłem.
-Gdzie leży Salem?-uniosła brew. Wyjąłem mapę ze swojej torby i położyłem ją na pięknie zdobionym stole.
-Widzisz Pani, tu jest twój kraj. Tenebris. Obok cztery inne sąsiednie kraje. Ja mieszkam 50 mil lądowych od twojego kraju Pani.-wyjaśniłem
-Oh, opowiedz mi coś o Salem, Ismaelu.-spojrzała na mnie
-To miasto upadłych aniołów i demonów. Tam się urodziłem.-uśmiechnąłem się cierpko
-A gdzież twoja rodzina?-spytała. Zapadła cisza.
<Dlamanna?>
-Gdzie leży Salem?-uniosła brew. Wyjąłem mapę ze swojej torby i położyłem ją na pięknie zdobionym stole.
-Widzisz Pani, tu jest twój kraj. Tenebris. Obok cztery inne sąsiednie kraje. Ja mieszkam 50 mil lądowych od twojego kraju Pani.-wyjaśniłem
-Oh, opowiedz mi coś o Salem, Ismaelu.-spojrzała na mnie
-To miasto upadłych aniołów i demonów. Tam się urodziłem.-uśmiechnąłem się cierpko
-A gdzież twoja rodzina?-spytała. Zapadła cisza.
<Dlamanna?>
Od Priscilli
Jechałam powoli poprzez mnóstwo łąk. Livia była tego dnia wyjątkowo niespokojna. Zarzuciłam włosami. Po chwili klacz stanęła dęba i zarżała przestraszona.
-Cii, malutka, ciii...-szepnęłam jej do ucha. Zsiadłam z grzbietu mojej ukochanej klaczki. Stałyśmy na szczycie góry, a naprzeciw rozciągał się widok na wielkie królestwo. Livia ponownie zarżała, niespokojnie grzebiąc kopytem w ziemi.
-Możemy tam iść, jeśli nas nie przyjmą, to trudno.-powiedziałam do klaczki. Dosiadłam jej ponownie i ruszyłyśmy stromą ścieżką prowadzącą w dół zbocza. Po kilku godzinach byłyśmy na miejscu. Przekroczyłam bramy zamkowe. Stał tam jasnowłosy mężczyzna i białowłosa kobieta. Zsiadłam powoli z Livii, zaciskąc palce na rękojeści miecza. Nigdy nie wiadomo, cóż zrobią na mój widok. Skinęłam im głową.
-Jestem Priscilla.-przedstawiłam się w miarę grzecznie.
-Córka?-spytała kobieta.
-Imię mojego ojca nie jest ci potrzebne.-warknęłam.
-Chciałabym je poznać.-powiedziała łagodnie.
-Priscilla, córka Synama.-odparłam z nutą zniecierpliwienia w głosie. Nieznajoma się uśmiechnęła.
-Nie bolało, prawda? Ja jestem Alienora, córka Ramzesa.
-A ja jestem Jasper.-młodzieniec skinął mi głową na przywitanie.
-Widzicie, przyjechałam tu z ciekawości. Królestwo to przykuło moją uwagę.-wyjaśniłam.
-Miło mi to słyszeć.-uśmiechnęła się Alienora.
-Ja i Livia podróżujemy już długi czas. Znajdzie się tu miejsce dla zabłąkanej elfki z koniem? Chciałabym porozmawiać z władcą.-poprosiłam.
-Ja jestem królową tego miejsca. Więc jesteś nim zainteresowana?-zapytała Alienora.
-Tak, czy mogłabym tu zostać?-czekałam na jej odpowiedź.
<Alienora?>
piątek, 1 lutego 2013
Od Dlamanny
- Więc obejrzysz mój skarbiec.
Zaprowadziłam go do mrocznej, wielkiej komnaty zawalonej złotem.
- Bierz co chcesz - uśmiechnęłam się triumfująco; nie chciałam zdradzić swojej przegranej pozycji.
Po chwili podszedł do mnie z górą złota i klejnotów w ramionach. Zagryzłam wargę, żeby nie rzucić jakiejś obraźliwej uwagi na temat skarbów.
- Za tyle uda mi się wyżyć. Należy mi się chyba coś jeszcze.
Roześmiałam się.
- Tak, mogę postawić ci ucztę, ale o poranku wyniesiesz się z pałacu. Chcę spokojnie przespać ten dzień.
Wyszczerzył się i poszedł za mną.
- Opowiesz mi co się dzieje w innych krainach? - zapytałam przyglądając mu się.
Nie powinnam mu przerywać jedzenia, ale czuję się uziemiona - kiedy wyjdę poza Tenebris wysyłają za mną wiedźminów i strażników.
Wysłuchałam opowieści Ismaela. Zaciekawił mnie, nie powiem. Wcielenie boga w demonie!
Odwdzięczyłam mu się historią Oenarru i sytuacja w Tenebris.
- Skąd przybywasz? - zapytałam podejrzliwie.
Zauważyłam, że tak na prawdę nie tknął niczego ze stołu.
To oznacza, że ma rozum. W końcu już nie jednego szpiega otrułam.
<Ismael?>
Zaprowadziłam go do mrocznej, wielkiej komnaty zawalonej złotem.
- Bierz co chcesz - uśmiechnęłam się triumfująco; nie chciałam zdradzić swojej przegranej pozycji.
Po chwili podszedł do mnie z górą złota i klejnotów w ramionach. Zagryzłam wargę, żeby nie rzucić jakiejś obraźliwej uwagi na temat skarbów.
- Za tyle uda mi się wyżyć. Należy mi się chyba coś jeszcze.
Roześmiałam się.
- Tak, mogę postawić ci ucztę, ale o poranku wyniesiesz się z pałacu. Chcę spokojnie przespać ten dzień.
Wyszczerzył się i poszedł za mną.
- Opowiesz mi co się dzieje w innych krainach? - zapytałam przyglądając mu się.
Nie powinnam mu przerywać jedzenia, ale czuję się uziemiona - kiedy wyjdę poza Tenebris wysyłają za mną wiedźminów i strażników.
Wysłuchałam opowieści Ismaela. Zaciekawił mnie, nie powiem. Wcielenie boga w demonie!
Odwdzięczyłam mu się historią Oenarru i sytuacja w Tenebris.
- Skąd przybywasz? - zapytałam podejrzliwie.
Zauważyłam, że tak na prawdę nie tknął niczego ze stołu.
To oznacza, że ma rozum. W końcu już nie jednego szpiega otrułam.
<Ismael?>
Nowy członek - Priscilla
Imię
Priscilla
Płeć
Kobieta
Wiek
20 lat
Data urodzin
Ral 1406
Rasa
Elf leśny
Posada
Żołnierz
Umiejętność
Wojownik
Wierzchowiec
Imię: Lavia
Płeć: Klacz
Broń
Typ: Miecz
Nazwa: Lighturios
Lewituje, w biegu staje się niewidzialna, unosi przedmioty siłą woli, zna tajniki pradawnej magii, bezszelestnie się porusza.
Cechy charakteru
Priscilla jest wrogo nastawiona do nieznanych jej osób. Kiedy jednak zdobędą jej zaufanie, staje się bardzo miła i wesoła. Długo żyła w osamotnieniu, więc bardzo lubi poznane już towarzystwo. Należy do romantyczek. Jest oddana swojemu władcy, waleczna w obronie honoru.
Historia
Priscilla urodziła się daleko stąd, na południu. Pochodzi z klany elfów, które wiecznie toczą spory. Od małego dziecka uczono ją różnych sztuk walki. Pewnego dnia przegrali wojnę, a cała wioska została spalona. Wtedy była dzieckiem i wyruszyła w świat. Tam była bardzo samotna, potem zajął się nią wojownik. Nauczyła się władania bronią. Teraz jest tutaj.
Login na Howrse
anula1234
Ukryty
Monoceros
80 mon
Od Ismaela
-Oczywiście.-uśmiechnąłem się demonicznie
-Powodzenia-pozdrowiła mnie zimno i odeszła. Po godzinie przyniosłem jej łeb sporego smoka. Bardzo sporego smoka.
-Jestem pod wrażeniem...-mruknęła-Nazywam się Dlamanna
-Jam jest Ismael, Mademoiselle.-pocałowałem ją w rękę jak na dobrze wychowanego człowie...ekhem demona przystało. Uśmiechnęła się dumnie.
<Dlamanna?>
Od Dlamanny
- Witaj w Tenebris - odparłam chłodno. - Raczej długo tu nie pożyjesz, jeśli nie jesteś demonem.
Zrzuciłam kaptur przyglądając się całkiem urodziwemu młodzieńcowi, który ewidentnie był demonem.
- Gdzie król.
- Króla nie mamy, ale królowa stoi przed tobą. Rozgość się. Moi poddani będą tacy szczęśliwi widząc, że niedługo będą mieli rozrywkę! - roześmiałam się bezlitośnie.
- Jesteś szalona, kobieto! - krzyknął.
- Nie, nie jestem szalona. Z jakim smokiem będziesz walczył? Jak przegrasz... No cóż... To smoki wybiorą, co trzeba z tobą zrobić, a jeśli wygrasz, dam ci tyle złota ile zdołasz unieść i spokój aż do... czasu kiedy mi się nie narazisz.
No cóż. Przynajmniej wieśniacy się nacieszą.
- Przyjmujesz wyzwanie?
<Ismael?>
Zrzuciłam kaptur przyglądając się całkiem urodziwemu młodzieńcowi, który ewidentnie był demonem.
- Gdzie król.
- Króla nie mamy, ale królowa stoi przed tobą. Rozgość się. Moi poddani będą tacy szczęśliwi widząc, że niedługo będą mieli rozrywkę! - roześmiałam się bezlitośnie.
- Jesteś szalona, kobieto! - krzyknął.
- Nie, nie jestem szalona. Z jakim smokiem będziesz walczył? Jak przegrasz... No cóż... To smoki wybiorą, co trzeba z tobą zrobić, a jeśli wygrasz, dam ci tyle złota ile zdołasz unieść i spokój aż do... czasu kiedy mi się nie narazisz.
No cóż. Przynajmniej wieśniacy się nacieszą.
- Przyjmujesz wyzwanie?
<Ismael?>
Od Ismaela - God will hear...
Body Electric stępowała spokojnie. Eh..miałem dość życia koczownika. Odkąd zabiłem wyższą kapłankę, jestem poszukiwany. Nie zabiją mnie bo jestem dla nich Bogiem. Chcą mnie po prostu odzyskać. O nie, nie tak łatwo. Klacz dostawszy łydkę ruszyła szybkim kłusem. Niespodziewanie się spłoszyła.
-Co jest malutka?-poklepałem ją po szyi i wychyliłem się do przodu. Parę centymetrów graniczyło od jej kopyt do końca klifu. Przestraszyłem się z lekka ale ujrzałem wielkie królestwo. Z klifu było bardzo dobrze widoczne. Klacz zrobiła niebezpieczny manewr i skierowaliśmy się ku królestwu. Po drodze spotkałem jakąś zakapturzoną niewiastę.
-Ekhem...wiesz może co to za królestwo?-spytałem szorstko
<Dlamanna?>
Od Neselle
Wstaję bardzo wcześnie. Powoli zwlekam się z miękkiego łóżka, by po chwili wyjść na balkon. Nosem wciągam rześkie powietrze. Chwilę przyglądam się wstającemu słońcu, po czym wracam do pokoju.
Jest zwykła komnata pałacu Oenarr'u z bladoniebieskimi ścianami i białym łóżkiem z baldachimem. Szczerze mówiąc, wolałabym zwykłe, normalne łóżko, ale takie nie są dostępne. No trudno.
Szukam wzrokiem niewielkiej, wyłożonej przeźroczystymi kamyczkami szkatułki. W końcu dostrzegam ją na jednej z półek. Otwieram ją. Znajduję srebrny naszyjnik z kluczykiem. Zakładam go na szyję, po czym wychodzę na korytarz.
***
W tym momencie nie mam skrzydeł jak każdy anioł. Wyglądam raczej niepozornie, chociaż można poznać mnie po długiej, białej sukni. Skrzydła mogą pojawiać się kiedy chcę, bo przy normalnym dniu stawało by się to niezmiernie uciążliwe.
Kieruję się do głównej komnaty pałacyku. Widzę ogromną ilość służących. Wzdycham ciężko. Wychodzę na dwór. Pustka. Zupełnie pusto. Siadam na jednej z ławeczek w ogrodzie położonym wokoło pałacu. Słyszę ciche miałczenie śnieżnobiałej kotki.
-Chodź-mówię wskazując na kolana
Kotka posłusznie wskakuje mi na kolana. Zaczynam ją głaskać, a ona zwija się w kłębek. Po chwili energicznie wstaję, nieumyślnie zrzucając Happie z kolan. Kot miałczy głośno, trzymając się pazurami za moją sukienkę. Zaczynam biec. Szybko osiodłuję konia-Moon, moją klacz jednorożca. Pędzę do sąsiedniego królestwa. Dzisiaj miała odbyć się narada. Całkowicie o tym zapomniałam...
-Chodź-mówię wskazując na kolana
Kotka posłusznie wskakuje mi na kolana. Zaczynam ją głaskać, a ona zwija się w kłębek. Po chwili energicznie wstaję, nieumyślnie zrzucając Happie z kolan. Kot miałczy głośno, trzymając się pazurami za moją sukienkę. Zaczynam biec. Szybko osiodłuję konia-Moon, moją klacz jednorożca. Pędzę do sąsiedniego królestwa. Dzisiaj miała odbyć się narada. Całkowicie o tym zapomniałam...
Od Alienory
Cienkie promyki słońca prześwitują przez korony drzew i padają na wydeptaną ścieżkę.W oddali słuchać stukot kopyt i śmiech.Zaraz potem zza zakrętu dróżki wyłania się postać jeźdźca i rumaka.Roześmiana dziewczyna pędzi na rżącym wesoło pegazie.Jej oddech jest doskonale dopasowy do bicia serca konia.Idealnie.Jej białe włosy falują na wietrze,a odbijające sie od nich promienie słońca nadają im srebrzystego blasku.Jasnozielone oczy śmieją się,a w nich błyszczą figlarnie iskierki szczęścia.Krwistoczerwone usta rozchylone są lekko,a ich kąciki uniesione w górę.Blada cera odcina się na zieleni lasu.
Rumak pędzi w szalonym galopie kulcząc między drzewami.Na grzbiecie ma siodło,wyszywane złotymi linami z Umanity.Także uzda połyskuje złotem.Rozwiana grzywa plącze się wokół uszu rumaka,ale to chyba mu nie przeszkadza.
-Szybciej,szybciej!-śmieje się dziewczyna,a koń mknie jak strzała.W końcu dojeżdżają do osławionego zamku w Herbames.Wjeżdżają na dziedziniec.
-Prry,koniku,prrry.-białowłosa odchyla się do tyłu i ściąga wodze.Rumak zatrzymuje się posłusznie.Dziewczyna wyjmuje stopy ze strzemion i zeskakuje zręcznie z konia.
-Dobry Forest.-chwali konia i klepie go w szyje.Grzebie przez chwilę w kieszonce a potem wyjmuje dwie kostki cukru i podaje je pegazowi.Koń zjada je ze smakiem,a w tym czasie dziewczyna zdejmuje wodze z szyli konia i prowadzi go do stajni.
-Wiesz,czasem mam wrażnie że za bardzo cie rozpieszczam.-mówi białowłosa,a koń rży przecząco.W boksie Forest dostaje jedzenie i wodę oraz kilka marchewek,a siodło już nie ciąży mu na grzbiecie.Rozsiodłany pegaz kładzie się w boksie i przeżuwa z lubością siano.Dziweczyna zamyka bosk i idzie w stronę drzwi wejściowych pałacu.Otwiera je z niejakim trudem,po czym zamyka dokładnie za sobą.Już od progu wita ją służba.
-Coś podać,królowo Alienoro?-pyta się z uśmiechem siwy,podstarzały lokaj.
-Nie,dziękuje Teodorze.-mówi dziewczyna i rusza długim korytarzem wyłożonym czerwonym dywanem.Ze sklepienia pałacu zwieszają się brylantowe żyrandole,rozsiewające dookoła złote błyski.Marmurowe ściany pokryte są licznymi malunkami nieba.Podłoga wyłożona jest z kolorowych kafelków.Pałac od środka sprawia miłe wrażenie.Alienora wchodzi szybko na schodki po prawej stronie,przeskakując po dwa stopnie na raz.Naciska klamkę i otwiera drzwi.Zalewa ją zieleń.Zieleń jej pokoju.Dziewczyna staje na progu,gdy nagle słyszy miauczenie,które dobiega zza okna.Alienora szybko podbiega do okna i wpuszcza do środka kruczoczarną kocicę,która rzuca jej spojrzenie pełne wyrzutu.
-Przepraszam,Klementyno!-woła dziewczyna.Kocica wskakuje na jej kolana i mruczy,jakby chciała powiedzieć :"Łaskawie ci wybaczam!".Alienora głaszcze kotkę i sięga po swoją ulubioną książkę "Jak zgłębić tajniki Magii?".Zagłebia się w lekturze i zapomina o całym świecie...
Subskrybuj:
Posty (Atom)